Twoj Czas Psychoterapia

Autor: Anna Zabrodzka, psycholożka, certyfikowana psychoterapeutka

 

W ostatnich dniach nastąpiło wiele zmian. Różne są sposoby reakcji na zmianę, szczególnie na tą nieplanowaną. Najczęstszym z nich jest lęk. Jest on naturalnym stanem, ale każdy radzi sobie z nim inaczej. A od tego, jak sobie z nim radzimy wiele zależy.

Jeśli nie umiemy sobie z nim radzić, pojawia się bezradność i bezsilność. Mamy poczucie, że nic nie możemy zrobić, chowamy się w sobie, odczuwamy smutek, niemoc i w efekcie podejmujemy decyzje impulsywnie, nieprzemyślanie, co tylko prowadzi do zagubienia i chaosu. Tracimy poczucie wpływu, zrozumienia siebie, a nie rozumiejąc siebie, nie możemy podejmować decyzji w sposób świadomy.

 

Jak temu zapobiec w sytuacji, na którą rzeczywiście nie mamy wpływu?

 

Jak radzić sobie z lękiem w sposób konstruktywny, czyli taki, który pozwala nam zobaczyć granice wpływu?

 

IDENTYFIKACJA, AKCEPTACJA, DECYZJA.

 

Pierwszym etapem jest zauważenie tego, co się z Tobą dzieje, co czujesz. Najłatwiej nazwać uczucia, uważnie obserwując siebie i swoje ciało. Zanim dowiesz się, że czujesz lęk, twoje ciało już ci to mówi, ale często robisz wszystko, aby nie zwrócić na to uwagi. Próbujesz myśleć o czymś innym, wmówić sobie, że nie możesz się bać, czyli zaprzeczasz, wypierasz. Próbujesz odwrócić uwagę i oszukać się, że się nie boisz.

Jeśli zaobserwujesz:

Powyższe objawy wskazują na lęk.

W skrajnie silnym lęku, może dojść do wymiotów, zaburzeń widzenia, słyszenia i/lub myślenia.

 

Jeśli rozpoznasz jakikolwiek z powyższych objawów, usiądź i poobserwuj swoje ciało – skup się i sprawdź, czy rozpoznajesz inne objawy. Jeśli je zaobserwujesz, zaakceptuj.

Nie zaprzeczaj, że czegoś nie czujesz, jeśli to czujesz. Ciało mówi, a ciała nie da się oszukać. Akceptacja odczuwanych objawów, to szacunek do siebie i swojego ciała.  Kiedy uznasz objawy, uznasz to, co czujesz. A kiedy uznasz to, co czujesz i nazwiesz, że to lęk, możesz zdecydować, jak sobie pomóc. Nawet jeśli nie możesz zmienić sytuacji, nie jest tak, że jesteś kompletnie bezradny, bo masz wpływ na to, co zrobisz ze swoim lękiem.

 

Jeśli czujesz suchość w ustach – możesz napić się wody.

Jeśli masz spłycony oddech – możesz usiąść i zrobić ćwiczenie oddechowe, które ureguluje oddech, przywróci równowagę w organizmie.

Jeśli masz mętlik w głowie, nie wiesz, co myśleć, czegoś nie rozumiesz – możesz z kimś porozmawiać, poprosić o wyjaśnienie.

Jeśli jest ci smutno – możesz posłuchać ulubioną muzykę, obejrzeć komedię.

Jeśli masz poczucie bezsilności, rozsadza cię energia, nie możesz znaleźć sobie miejsca, chodzisz z kąta w kąt – możesz pomyśleć, jak pomóc komuś innemu, bardziej na ten moment potrzebującemu (zrobić zakupy i postawić pod drzwiami; zadzwonić do samotnej cioci, wujka, babci, dziadka, czy sąsiada).

 

Pamiętaj – jeśli wiesz, co się z tobą dzieje, możesz sobie pomóc, możesz poprosić o pomoc, czy pomóc komuś innemu.

Autor: Piotr Kałowski

Powtarzane co pewien czas naukowe badania skuteczności psychoterapii ustawicznie wykazują, że przeważająca większość osób podejmujących terapię z powodu problemów emocjonalnych czy psychologicznych uzyskuje znaczącą i trwałą poprawę. Co więcej, wiele osób podejmuje terapię nie po to, aby poradzić sobie z nękającym ich problemem, ale w celu rozwoju osobistego.

Jak natomiast wygląda sprawa z psychoterapią par? Wydawać by się mogło, że związki interpersonalne są tak złożonymi i dynamicznymi układami, że nie sposób jest zrozumieć ich istotę i zaoferować pomoc w osiągnięciu zmiany. Nic bardziej mylnego! Terapia par oferuje efektywne, dopasowane do indywidualnych potrzeb i charakterystyk klientów sposoby na szeroką gamę problemów i trudności. Przyjrzyjmy się bliżej niektórym z nich – warto pamiętać, kiedy profesjonalna pomoc psychologiczna może być właściwym rozwiązaniem.

 

Pozytywna zmiana, nie tylko złagodzenie problemu

Twierdzenie, że terapia par polega tylko na otrzymywaniu od terapeuty porady, co zrobić w konkretnej sytuacji jest dużym uproszczeniem. Terapeuta przede wszystkim szanuje indywidualność pary i łączącego ją związku – nie stara się być wszechwiedzącym ekspertem od tego, jak należy ze sobą być. Zamiast tego, terapia par może być podjęta aby usprawnić wzajemną komunikację w związku i wykształcić skuteczniejsze sposoby rozwiązywania wszelkich konfliktów, niezależnie od ich istoty. W wielu przypadkach „trudne” związki wcale nie doświadczają większej ilości konfliktów – po prostu brakuje im umiejętności dochodzenia do kompromisu. Dla takich par, terapia będzie skupiała się na tym, w jaki sposób osoby w związku mówią o swoich uczuciach i potrzebach, jak są odbierane oraz jak można zmniejszyć ewentualne bariery w rozumieniu się nawzajem. W tym celu terapeuta może np. uczyć osoby parafrazować, co usłyszały, zanim udzielą na to odpowiedzi (sposoby skutecznej komunikacji omawialiśmy w jednym z poprzednich naszych wpisów).

Inne pary z kolei sprawnie się komunikują, ale brakuje im konkretnych zdolności rozwiązywania problemów. W takich przypadkach, terapeuta pomaga wypracować plan działania, uczy ogólnych reguł i umiejętności, a czasami także pracuje z parą nad kwestiami nieuświadomionych motywacji blokujących rozwiązania (np. zbyt sztywne rozumienie ról płciowych). Jak więc widzimy, terapia par to nie tylko pomoc w bieżącej sprawie, ale także inwestycja w jakość związku.

 

Praca nad sobą – w związku

Bywa również, że problemy i konflikty wynikają nie z bieżących sytuacji, a z oczekiwań osób w związku wobec siebie lub ich przekonań na temat tego, jak związek powinien wyglądać. Wtedy praca w terapii skupia się bardziej na „samej psychologii:” terapeuta pomaga osobom w związku eksplorować własne myśli i uczucia i prowadzi z nimi dialog dążący do wypracowania bardziej elastycznych oczekiwań i przekonań. Oczywiście, najważniejsze jest samopoczucie osób w związku – terapeuta nie ma prawa nakazywać i zmuszać. Pełni raczej rolę przewodnika w samodzielnym rozwoju i podejmowaniu decyzji.

Co za tym idzie, w przypadku, gdy para rozważa zakończenie związku, terapeuta również nie przystaje przy konkretnej opcji. Zamiast tego, pomaga rozważyć wszelkie plusy i minusy, wyrazić wszelkie emocje, obawy i rozterki oraz ujawnić skrywane urazy. Dzięki temu, jeżeli jednak dojdzie do rozstania, przebiegnie ono w bardziej dojrzały emocjonalnie sposób – z jak najmniejszą ilością tzw. „bagażu.

Wreszcie, wiele zaburzeń psychicznych leczonych jest również w terapii par (oraz rodzin). Włączenie partnera czy małżonka do terapii depresji czy zaburzeń lękowych, a także schizofrenii oraz dysfunkcji seksualnych, często zwiększa jej skuteczność. Druga osoba zyskuje natomiast sposób na konstruktywną pomoc cierpiącemu partnerowi.

 

Przeciwwskazania?

Terapię par warto więc rozważyć w wielu przypadkach: zarówno, gdy jedna z osób w związku zmaga się z zaburzeniem, gdy chcemy poprawić jakość naszego związku (poprzez lepszą komunikację lub skuteczniejsze rozwiązywanie problemów) oraz gdy wspólnie rozważamy jego zakończenie. Czy są jednak sytuacje, gdy terapia par może okazać się nieskuteczna?

Jedno z podstawowych założeń, jakie przyjmuje każdy terapeuta par mówi, że osoby w związku są sobie równe. Co więcej, wszelkie problemy traktowane są jako coś wspólnego (hyperlink do poprzedniego wpisu). Oczekiwanie, że dzięki terapii par jedna z osób w związku zostanie potwierdzona jako „winna,” oficjalnie przeprosi i zadośćuczyni za swoje przewinienia blokuje osiągnięcie jakiegokolwiek kompromisu i równości. Podobnie rzecz będzie wyglądała, jeżeli jedna osoba kategorycznie pragnie zakończyć związek a druga próbuje ją od tej decyzji odwieść – terapeuta par nie może być stronniczy. Sytuacje, które najpewniej nie zostaną rozwiązane przez podjęcie wspólnej terapii to także aktualna relacja miłosna jednej z osób poza związkiem oraz uzależnienie od alkoholu lub narkotyków.

Powyższe sytuacje są poniekąd krańcowymi wyjątkami. W wielu innych przypadkach terapia par oferuje skuteczną pomoc, nie tylko w leczeniu zaburzeń psychicznych jednej osoby w związku – może również okazać się niezwykle cennym krokiem w stronę lepszego wspólnego życia.

Dzieci, które czują się obiektem działań innych, nie czują się częścią większej całości i nie odnajdują oparcia, mają problem i jest to dla nich źródłem bólu. Niektóre np. głośno zwracają na siebie uwagę i rozwijają w sobie zaburzenia uwagi, co jest po prostu demonstracją tego, że chcą być dostrzeżone – mówi neurobiolog prof. Gerald Hüther.

Najważniejszymi potrzebami dziecka są: potrzeba więzi i potrzeba bezwarunkowej miłości. – Rodzi się z nimi każdy człowiek i one tkwią w naszym mózgu po prostu dlatego, że taki jest proces, który doprowadza do naszych narodzin i nie może być inaczej – mówi neurobiolog.

– Najważniejsze zmiany, decydujące dla przyszłości społeczeństwa, dotyczą tego, w jaki sposób będziemy wychowywali kolejne pokolenia, co zaproponujemy dzieciom, które potencjalne talenty i uzdolnienia będą mogły rozwinąć i wykorzystać. Najnowsze osiągnięcia neurobiologii mówią o tym, że dzieci potrzebują świata, który je dostrzega, w którym mogą przynależeć do kogoś – opowiada profesor Gerald Hüther. Jak dodaje, należy się zastanowić nad tym, co dzieje się w mózgu dziecka, które staje się obiektem działań wychowawczych i edukacyjnych.

Gerald Hüther opowiada, że w Niemczech ukuto termin rodziców-helikopterów, którzy starają się czuwać nad wszystkim, stale krążą nad dziećmi z powodu troski o nie. – Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, że dziecko musi odkrywać świat samodzielnie, że nie można go stale chronić. Jeżeli wyzbieramy wszystkie kamienie na drodze naszego dziecka, bo nie chcemy, by się przewróciło, to końcem tego procesu wychowawczego będzie sytuacja, w której dziecko nie będzie wiedziało, jak to jest się przewrócić – mówi neurobiolog.

Profesor Gerald Hüther jest neurobiologiem. Wiedza o tym, jak uczy się mózg, doprowadziła go do krytyki systemu edukacji. Naukowiec idzie jednak znacznie dalej. Opisując dominującą (i przestarzałą) koncepcję „różnicowania talentów” stwierdza, że: „złożone struktury w dziecięcym mózgu (…) nie mają szans rozwinąć się w tzw. społeczeństwie konsumpcyjnym, w którym wiedza i edukacja nie stanowią wartości”.

Według Geralda Hüthera, formatujemy dziecięce umysły, więc i „marnujemy dziecięce talenty”. To podtytuł jego książki (napisanej wraz z Uli Hauserem). Tytuł „Wszystkie dzieci są zdolne” był w Niemczech bestsellerem. Oby tak stało się i u nas.

Rozmowę przetłumaczyła z języka niemieckiego Krystyna Kopczyńska.

Posłuchaj całej audycji, którą poprowadził Dariusz Bugalski.

POSŁUCHAJ
47’38 Dlaczego marnujemy dziecięce talenty? (Klub Trójki)

Bezpośredni link do programu
http://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/1264113,Gerald-H%C3%BCther-dzieci-potrzebuja-swiata-ktory-je-dostrzega

Aż 67 proc. badanych osób wyraża się w negatywny sposób o osobach cierpiących na choroby psychiczne. Szydzą z ich odmienności i niższości intelektualnej, traktują z dystansem i rezerwą. Choroby psychiczne cały czas pozostają tematem tabu.

Jako społeczeństwo jesteśmy niewyedukowani i niedoinformowani o tym jak radzić sobie w sytuacjach bycia w bliskości z osobą chorą. Wiele osób nie wie jak zachowywać się w stosunku do ludzi zmagających się ze schorzeniami psychicznymi i jak z nimi rozmawiać.

Stygmatyzacja tych osób wpisana w świadomość społeczną, nie mobilizuje do wysiłku na rzecz zrozumienia sytuacji.

– Skala problemu jest ogromna. Światowa Organizacja Zdrowia nakreśla bardzo pesymistyczne prognozy, które mówią, że takich osób będzie bardzo szybko przybywało. Dlatego jest i będzie bardzo duża potrzeba działania na rzecz chorujących. Taką sytuację nasze społeczeństwo musi przyjąć do wiadomości – mówi Katarzyna Chotkowska z Porozumienia na Rzecz Wspierania Osób Chorych Psychicznie

POSŁUCHAJ
34’33 26.07.15 Sylwia Rozbicka: „Choroba psychiczna jest ogromnym cierpieniem (…)”.

Bezpośredni link do programu
http://www.polskieradio.pl/130/2788/Artykul/1481162,Przelamac-tabu-choroby-psychicznej

Dr Brené Brown w krótkim filmie pokazuje nam, dlaczego tak łatwo obwiniamy innych? Jaki mamy w tym interes? Jak to wpływa na nasze relacje z innymi ludźmi?

Film – kliknij tutaj 

 

Przeczytaj także:

Jak porozumiewają się ze sobą pary, na różnych etapach życia małżeńskiego?

Czy jakość życia zależy od jakości komunikacji?

 

 

 

 

Autor Joanna Banach

 

Zacznijmy od tego, że wszyscy ich doświadczamy. Bez wyjątku. Pojawiają się i znikają każdego dnia. Niektóre lubimy, innych staramy się unikać. Możemy je tłumić lub wyrażać na przeróżne sposoby – dające ulgę lub nie. Mogą nas zalewać, utrudniać nam życie, uniemożliwiać satysfakcjonujące relacje z innymi. Skoro są tak integralną częścią naszego życia, może warto się im przyglądać?

Emocje same w sobie nie mogą być negatywne czy pozytywne. Są po prostu informacją na temat naszego stanu, naszych relacji ze światem, na temat tego, że dzieje się coś, co ma jakiś związek z naszym dobrostanem – np. boję się, bo coś zagraża mojemu bezpieczeństwu, złoszczę się, bo ktoś odebrał to, na czym mi zależy, jest mi smutno, bo utraciłem bliską osobę. Są wskaźnikiem czy i jak bardzo dana rzecz/sytuacja/osoba są dla nas ważne (to, co mało ważne zazwyczaj nie wzbudza w nas emocji). Mobilizują nas do działania, pomagają podjąć decyzję – np. boję się – więc uciekam przed tym, czego się boję, złoszczę się – więc walczę o swoje, lubię kogoś – więc działam dla jego dobra. Emocje pozwalają też na ustalanie w naszym życiu hierarchii wartości i celów, które chcemy osiągnąć.

Niestety bywa też często tak, że nasze własne emocje działają niejako przeciwko nam. Sprawiają, że nasze życie jest trudne, nasze relacje z innymi są burzliwe lub w ogóle mamy wielką trudność by nawiązywać relacje. Lęk może nas paraliżować do tego stopnia, że nie wychodzimy z domu. Smutek może przykuć nas do łóżka. Złość może doprowadzać do tego, że krzywdzimy innych lub siebie.

Ważną kwestią w sprawie emocji (jeśli nie najważniejszą) jest umiejętność ich rozpoznawania, nazywania i odpowiedniego wyrażania. Umiejąc rozpoznawać emocje                 i odpowiednio je wyrażać jest nam łatwiej funkcjonować w świecie. Dzięki poznaniu języka uczuć możemy: jasno określać swoje potrzeby i podejmować słuszne decyzje (w zgodzie          z samym sobą), wchodzić w dobre, służące nam relacje z innymi, nawiązywać bliskie więzi, wytyczać granice chroniące nas przed innymi, odmawiać,  spełniać swoje marzenia, rozwijać się zgodnie z własnymi predyspozycjami, pomagać innym itd. Ważne jest, aby rozumieć funkcję emocji i korzystać z tego, co nam dają. Nie tłumić, nie negować, nie zaprzeczać ich istnieniu – to podstawa zdrowia psychicznego, a często również fizycznego. Emocje nie wyrażone często się kumulują i mogą prowadzić do powstawania szeregu chorób psychicznych lub psychofizycznych. Nie wyrażane na bieżąco emocje mogą również powodować, że będziemy je wyładowywać w destrukcyjny sposób na innych lub na sobie.

Jak zacząć pracę nad własnym rozwojem w sferze emocjonalnej? Na początek zachęcam do refleksji nad kilkoma pytaniami:

Umiejętność rozpoznawania emocji i nastrojów  jest pierwszym krokiem do tego, by sobie z nimi lepiej radzić. Warto nabyć sprawność w tym zakresie.

 

 

 

Jak okiełznać stres w trzech krokach, czyli „Gdziekolwiek jesteś, bądź”.
Praktyczne porady i wskazówki

Autor: Yuliana Shevchuk

„Nie możesz zabronić ptakom smutku krążyć nad twoją głową,
ale możesz nie dopuścić do tego, by uwiły gniazdo w twoich włosach”.
Chińskie przysłowie

Spójrzmy prawdzie w oczy: stres jest istotną częścią życia każdego z nas. Korek, uniemożliwiający dotarcie na miejsce spotkania w zaplanowanym czasie, konflikty w relacji z partnerem, nieprzespane noce nad projektem i milion rzeczy na głowie, tych bardziej i mniej ważnych – brzmi znajomo? Jak wyjść zwycięsko z tej walki z przytłaczającą codziennością? Spróbuj mindfulness – to działa!
Uważność, zwana również medytacją, staje się coraz bardziej popularna na Zachodzie. Badania udowodniły, że regularna praktyka uważności umożliwia odprężenie się i skuteczne radzenie sobie ze stresem. Pozwala ograniczyć przewlekły ból, zmniejszyć objadanie się i nawet prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnego poważnego epizodu depresji. Jest zatem niezwykle cenną umiejętnością.
Czym właściwie jest uważność? Odpowiedź jest prosta: byciem w pełni świadomym chwili obecnej. Dla współczesnego człowieka nie zawsze jest to proste – ale możliwe. Aby odnieść jak najwięcej korzyści z uważności należy ją regularnie praktykować Oto kilka prostych ćwiczeń, które pomogą ci zacząć „żyć chwilą”.

1. Skup się na oddechu. Praktykę uważności najlepiej jest zacząć od obserwacji naturalnego oddechu. Dlaczego akurat oddech? Ponieważ zawsze dzieje się właśnie teraz – poprzedni oddech już przeminął, a następny jeszcze się nie pojawił – jest tylko ten obecny. Obserwacja oddechu jest zatem doskonałą drogą do „bycia tu i teraz”.
• Znajdź odpowiednie miejsce, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał. Przyjmij wygodną dla siebie pozycję – najlepiej z wyprostowanymi plecami. Na początku wystarczy, jeśli na ćwiczenie przeznaczysz 3-5 minut (możesz wykorzystać w tym celu budzik).
• Spróbuj całkowicie się skupić na nabieraniu i wydychaniu powietrza – nie kontroluj oddechu, pozwól mu swobodnie przepływać.
• Skup się na doznaniach fizycznych płynących z ciała. Obserwuj, jak podczas wdechu i wydechu pierś i brzuch podnoszą się i opadają.
• Miej świadomość wszystkich myśli pojawiających się podczas oddychania. Kiedy zauważysz, że myślisz o czymś innym – ponownie skieruj uwagę na swój oddech. Niczego nie oceniaj. Po prostu kontynuuj ćwiczenie.
• Z każdym wydechem poczuj, jak ciało coraz bardziej się odpręża.

2. Zwracaj uwagę na wszystko, co ci się przydarza. Zastanawiałeś się kiedyś gdzie jesteś myślami, gdy myjesz naczynia lub jesz śniadanie? Umysł ma wrodzoną tendencję do nieustannego wracania do przeszłości i planowania przyszłości. A co jest z chwilą obecną? Tylko ona przecież się liczy!
Spróbuj zatem choć kilka minut dziennie z pełną świadomością oddać się teraźniejszości. Jeśli jesz czekoladę – rób to świadomie. Zobacz jaki ma kolor, kształt, poczuj wreszcie, jaki tak naprawdę ma smak! Możesz wykorzystać każdą chwilę, by ćwiczyć uważność. Zdziwisz się, ile przyjemnych doznań może przynieść nawet tak banalna czynność jak mycie zębów. A ile korzyści dla umysłu!

3. Próbuj dostrzegać własne myśli. Wszyscy odczuwamy emocje, zarówno te dobre, jak i złe. Najczęściej oddajemy im się w pełni, rzadko jednak wiemy jakie jest ich źródło. Są zazwyczaj produktem ubocznym myśli, które nieustannie pojawiają się w naszej głowie. Kurczowe, często nieuświadamiane, trzymanie się myśli sprawiającej dyskomfort, może przerodzić się w strach, złość i smutek. Spróbuj zatem uważnie obserwować wszystkie swoje myśli. Zauważ, jak ciągle znikają, a w ich miejsce pojawiają się nowe. Przyjrzyj się im dokładnie – nie analizuj i nie osądzaj. Pozwól im płynąć.
Ćwiczenie to nauczy cię obserwować myśli bez zatrzymywania się przy nich. Z czasem da ci większą swobodę w wyborze myśli, na których chcesz się skupić, i tych, z których lepiej zrezygnować.
Bycie uważnym ma dużo zalet, a praktykować mindfulness można zawsze i wszędzie! Wiele sytuacji w naszym życiu będzie wywoływało stres, dlatego warto wiedzieć, jak można skutecznie go kontrolować.

Literatura:
McKay, M., Wood, J., Brantley, J. (2015). Terapia dialektyczno-behawioralna. Praktyczne ćwiczenia rozwijające uważność, efektywność interpersonalną, regulacje emocji i odporność na stres. Kraków:Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kabat-Zinn, J. (2014). Praktyka uważności dla początkujących. Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca.
Kabat-Zinn, J. (2014). Gdziekolwiek jesteś, bądź. Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca.

Przydatne linki:
http://palousemindfulness.com/index.html – 8-tygodniowy darmowy Trening Uważności (Mindfulness) w języku angielskim

Czyli jakość życia zależy od jakości komunikacji

Autor: Piotr Surowy

Analizując jakość komunikacji w związku nie sposób nie zwrócić uwagi na to jak duże zmiany wywołują w niej różne zdarzenia życiowe, przeżycia i czas, a tym samym wiek partnerów. Różne etapy związku przekładają się na jakość komunikacji.

Narzeczeństwo
W okresie narzeczeństwa dialog jest bardzo satysfakcjonujący, szczególnie intensywny. Partnerzy są sobą oczarowani, każda informacja pobudza w nich zainteresowanie partnerem. Na tym etapie partnerzy nie są obarczeni wspólnymi trudnościami życia codziennego, obowiązkami domowymi. Spotkania – randki odbywają się zazwyczaj w miłych okolicznościach, w czasie dostosowanym do możliwości obu osób, a rozmowy są skoncentrowane na sprawach ogólnych. Jest to czas w którym osoby nie mają poczucia przynależności do siebie (Lastkowski, 1985).

Młoda para
Komunikacja młodej pary jest przepełniona humorem, analityczna, ułatwia przystosowanie się do życia rodzinnego. W początkowej fazie jest bardzo aktywna ze względu na dwa czynniki takie jak występowanie wielu spraw do rozwiązania podczas wstępnej interakcji odmiennych osobowości i transformacji od pary do rodziny, oczekiwania co dopełnienia społecznych ról rodzinnych są niejasne i wymagają wspólnego opracowania. Na tym etapie występują konflikty wynikające z próby ustalenia reguł panujących w związku, ale z uwagi na fakt, iż faza ta oparta jest na uczuciu i wzajemnej atrakcyjności pary znajdujące się w niej nastawione są na konfrontację i negocjacje.

Wiek średni
W parach w średnim wieku zmniejsza się ekspresja komunikacji. Partnerzy dobrze się znają i wykorzystują w porozumiewaniu zwyczaje rodzinne. Stresujące sytuacje, które na tym etapie zdarzają się najczęściej przyczyniają się do bardziej bezpośredniej formy komunikacji. W tym okresie małżeństwa występuje wiele sytuacji stresowych przekształcających pośredni charakter komunikacji w bardziej bezpośredni.

Emerytura
Komunikacja w parze emeryckiej staje się coraz bardziej pasywna, dobrze znane wzajemne style komunikacji zapewniają poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Dialog cechuje się spokojem oraz krótkimi sympatycznym dygresjami. Według autorki wraz ze stażem małżeńskim relacje stają się coraz lepsze. Wynika to z faktu, że w pełni mogą się oni oddać rolom małżeńskim, wycofując się z innych ról społecznych.
Na pozytywne zmiany zachodzące w parach emeryckich wpływa – między innymi – fakt zmniejszania się liczby obszarów i czynników stresogennych, a występowanie sytuacji stresowych związane jest z czynnikami, które nie zależą od osobowości partnerów, ale od zjawisk takich jak śmierć, choroba czy też wszelkie ograniczenia wynikające z fizjologicznych zmian.
Istotne jest, że bardzo często czynniki te wpływają pozytywnie na małżonków pogłębiając ich więzi. Więzi, które cementowane są także poprzez przywiązanie, szacunek do przeżytych wspólnie chwil i licznych wspomnień oraz wspólnie zdobywanych doświadczeń (Harwas-Napierała, 2008).

Autor: Piotr Surowy

Dobra wiadomość jest taka, że możemy poprawić swoje funkcjonowanie w doświadczeniu wypalenia zawodowego, aż do ustąpienia symptomów.
Nie wypaleni zawodowo ludzie, wg badań (H. Sęk – 2011) to tacy, którzy m.in.: są mocno zaangażowani w pracy, ale nie nastawieni rywalizacyjnie wobec osiągnięć koleżanek i kolegów.
Odporność na wypalenie i sposób wyjścia z niego, będą zależne od tego, czy:

nasze kompetencje zawodowe, interpersonalne, społeczne, komunikacyjne są wystarczające do radzenia sobie ze stawianymi przed nami wyzwaniami?

warunki naszej pracy, uposażenia, świadczeń socjalnych, sposobów zarządzania są dla nas akceptowalne, a wręcz – czy jesteśmy z nich zadowoleni?

nasze umiejętności: radzenia sobie ze stresem i frustracją, wypoczynku, rozwiązywania konfliktów są na wystarczającym poziomie? A może powinniśmy takie umiejętności nabyć ? Może wymagają wzmocnienia?

a wsparcie społeczne – czyli to w jakiej relacji jesteśmy z małżonkiem, dziećmi, znajomymi, czy przyjaciółmi (o ile ich posiadamy…) – czy daje nam możliwość przysłowiowego „wygadania się”, wymiany doświadczeń, czy otoczenie wie i akceptuje sytuację w jakiej się znaleźliśmy? Na czyją i jaką pomoc możemy liczyć?

Jak zmienić sytuację?

Sprawdź, kto i co kradnie Ci Twój czas.

Stwórz system, który zapewni Ci czas na sport, sen, realizowanie się w swoim hobby.

Twoje zdrowie i dobrostan muszą być teraz na szczycie hierarchii Twoich wartości.

Jeśli w organizacji, w której pracujesz panuje pogląd, że:

„nie istnieje wypalenie, są tylko pracownicy, którzy nie chcą pracować, mają nieodpowiedni stosunek do firmy, są roszczeniowi”

Wtedy zweryfikuj swoje zasoby, umiejętności, poszukaj wsparcia wśród swojego otoczenia, psychologa – zbuduj plan i swoje zaplecze – i przystąp do zmiany.

Jeżeli cenisz sobie wsparcie jakim będzie dobry psycholog lub dobry psychoterapeuta, metodą owocnej pracy będzie terapia dyrektywna.

Jeżeli nie masz potrzeby większego wglądu w siebie i jesteś „zadaniowcem” wypróbuj rodzaj pracy na swoich przekonaniach, na aktywnym działaniu dla wyjścia z apatii. Podstawowe przekonanie do zmiany: „muszę wszystko zrobić sam(a)”, „nie mogę prosić o pomoc”, „jestem odpowiedzialny(a) za innych”.

Możesz wypróbować zajęcia w ramach grupy – to energetyzująca metoda i pokazuje, że nie jesteś jedyną osobą, która doświadcza takich stanów.

Zadbaj o swoje relacje z rodziną – to bardzo dobry moment, aby odpowiedzieć sobie na pytanie jak zrobić to lepiej i czy już robię to wystarczająco dobrze?

Wypróbuj Mindfulness, ale o tym, w kolejnym odcinku.

Autor: Piotr Surowy

Są dwie wiadomości w sprawie tego dokuczliwego problemu – jedna jest zła, druga jest bardzo dobra…

Zła wiadomość jest taka, że w wielu grupach zawodowych jest to problem nieunikniony, a pozostawiony bez reakcji doprowadza do nad wyraz przykrych skutków.
Oczywiście samo bycie w stanie wypalenia zawodowego jest trudnym i nieprzyjemnym doświadczeniem.

Co to takiego? Zagadnieniem wypalenia zawodowego psychologia interesuje się od lat 70tych XX w. Człowiek dotknięty tą przypadłością odczuwa fizyczne, emocjonalne, duchowe wyczerpanie, poczucie bezradności i beznadziejności, braku satysfakcji zawodowej, doświadcza utraty nadziei, negatywnych wyobrażeń o sobie, negatywnej postawy wobec pracy i ludzi wokół siebie.
Czuje, że zużywa całą energię psychiczną podtrzymując chęć do bycia w pracy, do uczestniczenia w życiu swojej społeczności.

Kryzys energii może nastąpić, kiedy wymagania przewyższają psychiczne możliwość. Powstaje w skutek długotrwałego udziału w sytuacjach wymagających dużego wysiłku emocjonalnego.
U jego podłoża mogą stać też dylematy egzystencjalne, brak realizacji swoich pragnień, tłumienie własnych potrzeb.

Może uaktywnić się w sytuacji, w której osoby mają poczucie, że „aby funkcjonować, muszą wybrać mniejsze zło”.

Wypalenie zawodowe może wystąpić u osób wykonujących zawody oparte na kontaktach z innymi ludźmi, doświadczających w pracy silnego stresu, pracujących w kulturze korporacji, gdzie wysokie tempo zmian, brak poczucia stabilizacji, wciąż zwiększająca się ilość zadań, będą czynnikami wzmacniającymi symptomy wypalenia.

U osób dotkniętych wypaleniem, skutkiem takiego stanu jest postępująca izolacja, niezrozumienie otoczenia, męcząca konieczność ukrywania swojego złego samopoczucia i odgrywania roli „nic się nie dzieje”.

W takim przypadku, warto odbyć konsultacje psychologiczną, aby móc zdiagnozować źródła powstałego problemu i podjąć kroki mające przywrócić optymalny stan funkcjonowania, „przywrócić nas do pełni życia”

W kolejnym wpisie – bardzo dobra wiadomość

 

WWO – wysoko wrażliwe osoby z angielskiego HSP – Highly Sensitive Person stanowią od 15 do 20 procent naszego społeczeństwa. Wiele z nich nawet nie wie, że może przypisać się do tej grupy. Zjawisko to polega na mocniejszym doświadczaniu bodźców od pozostałych ludzi, a to ma przełożenie na obieranie specyficznych sposobów zachowania. Według dr. Eleanie Aron, która skupiła się na stworzeniu kwestionariusza, który pozwala ustalić stopień występowania wysoko wrażliwości możemy wyróżnić kilka zachowań WWO.

Można powiedzieć, że WWO by zbudować poczucie własnej wartości i pewność siebie stosują pewną strategię przetrwania, która polega na chwilowym zatrzymywaniu w celu obserwacji i przetworzenia tego, co zostało zauważone przed wyborem działania. Jeśli sytuacja przypomina wydarzenie z przeszłości, które jest dobrze znane jednostce może zareagować szybciej na niebezpieczeństwo lub okazję do wykorzystania od innych. Wysoko wrażliwe osoby często zostają odbierane jako introwertyczne, a tymczasem 30 procent WWO stanowią ekstrawertycy.

WWO męczą się szybciej od pozostałej części populacji, ponieważ dostrzegają każdy najdrobniejszy szczegół okoliczności, w jakiej się znajdują np. intensywność (nieład, hałas), sytuacje, które ciągną się za długo (dojazd do pracy) czy wielorakie (wiele rzeczy do zapamiętania). Oczywistym jest, że szybciej się męczymy, mając tak dużo danych do przetworzenia. Najłatwiej jest rozpoznać WWO po tym, że będą unikać nadmiernej stymulacji. Całodniowe zwiedzanie miasta, a następnie zaplanowane wyjście do klubu to dla nich za dużo. Będą unikać częściej niż inni takich rozwiązań.

Bycie nie-WWO nie jest wykluczeniem. Osoby, które nie są wrażliwe mogą poczuć się urażone i gorsze, ponieważ nie wykazują aż tak dużej subtelności w codziennych sytuacjach jak WWO. Najważniejsze jest aby zaakceptować swój własny poziom wrażliwości, takim jakim jest. Dr Eleanie Aron udowadnia w swojej książce, że większości populacji wrażliwość jako cecha nie kojarzy się pozytywnie.

 

Źródło:

 

  1. Aron – „Wysoko wrażliwi – jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza”

 

Uśmiech jest utożsamiany w naszej kulturze z radością, poczuciem szczęścia i satysfakcji, dążymy do tego by jak najczęściej gościł na naszych twarzach. Szukamy powodów do odczuwania pozytywnych emocji, a może wszystko robimy w złej kolejności?

 

Od zarania dziejów podkreślano silny związek między duchem a ciałem, sferą fizyczną
i psychiczną naszego funkcjonowania. Ta idea doprowadziła Fritza Stracka do przeprowadzenia zdumiewającego eksperymentu. W badaniu wzięły udział dwie grupy osób, które miały za zadanie ocenić na ile prezentowane ilustracje są według nich zabawne. Pierwsza grupa badanych trzymała ołówek w zębach, co angażowało mięśnie odpowiadające za ekspresję uśmiechu, natomiast druga grupa trzymała ołówek w ustach, co skutkowało zaangażowaniem mięśni, tworzących smutną minę. Wyniki okazały się być bardzo ciekawe, ponieważ osoby z grupy „uśmiechającej się” w porównaniu do osób z grupy „ze smutną miną” oceniały te same, neutralne obrazki jako bardziej zabawne. Oznacza to, że poprzez zmuszenie naszych mięśni do uśmiechu, czujemy się również bardziej radośnie.
To powiązanie między odczuwanymi emocjami a ekspresją mimiczną twarzy jest określane
w nauce jako ekspresyjne sprzężenie zwrotne i polega na dostosowaniu stanu emocjonalnego do aktualnego stanu napięcia mięśni twarzy.

 

Wspomniany wyżej eksperyment pokazał, że w tak prosty sposób możemy chwilowo oszukać nasz mózg, by poprawić sobie odrobinę nastrój. Taka doraźna metoda poprawy samopoczucia nie sprawdzi się niestety w poważnych kryzysach czy życiowych problemach, z którymi lepiej udać się na konsultację do specjalisty. Nie warto zachęcać osób w depresji do sztucznego uśmiechania się, ponieważ takie słowa mogą być odczytane jako sygnał braku akceptacji, że ktoś może czuć się smutny, odczuwać negatywne emocje. Rozdźwięk między odczuwanym w zaburzeniach nastroju smutkiem, melancholią a radością, szczęściem i spełnieniem jest zbyt duży by regulować go za pomocą ekspresji mimicznej. Prosty uśmiech nie jest niestety lekiem na całe zło.

 

Odkrycie Stracka nie jest jednak bezużyteczne, czasem możemy delikatnie wpłynąć na swoje odczucia poprzez ekspresję mimiczną naszej twarzy, szczególnie gdy mamy neutralny nastrój. Związek ciała i psychiki jest niesamowicie silny i kryje zapewne wiele ciekawych tajemnic.

 

 

Strack, F., Martin, L. L., & Stepper, S. (1988). Inhibiting and facilitating conditions of the human smile: a nonobtrusive test of the facial feedback hypothesis. Journal of personality and social psychology, 54(5), 768.

 

Autor: Magdalena Bawolak